Pomógł: 19 razy Wiek: 38 Dołączył: 03 Gru 2010 Posty: 1476 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2013-05-28, 21:28 Odrdzewiacze - prawda i mity
Siemka
Zrobiłem małe porównanie dwóch odrdzewiaczy. Pierwszy to Foskor a drugi to z marketu casto lub leroya firmy Dragon. Oba nie drogie.
1. Kawałek blachy która zaszła rdzą przez 3 miesiące leżenia na dworze:
2. Posmarowana pędzlem jeden raz Dragonem. Po upływie 10 min:
3. Po upływie 30 min:
4. Cybant przed:
5. Z lewej Dragon z prawej Foskor:
6. Po upływie 3 godzin w kąpieli i analogicznie z lewej dragon z prawej foskor:
Tutaj widać że dragon lepszy po lewej stronie:
7. Wnioski
Dragon dużo szybciej działa i jest mocniejszy a dodatkowo w instrukcji jest napisane że nie trzeba go zmywać po zastosowaniu w przeciwieństwie do foskoru czy fosolu.
Sprawdź czy po zdarciu tej powierzchni co zareagowała np. papierem ściernym wylezie rdza, no i przed malowaniem tego jakimś epoksydem czy czymś innym sprawdź na karcie technicznej czym to można pokrywać, by nie było tak, że za kilka miesięcy zacznie wszytko odłazić :)
_________________ La vie en rose:) Proszę spuszczać olej z reduktorów/skrzyń które do mnie wysyłacie kurierem.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 4722
Wysłany: 2013-05-28, 21:33
nawet nie wiedziałem że to tak działa ale to pewnie tylko na taką powierzchniową rdzę, nalot taki co to na dobrej blasze się robi bez wżerów i naruszania struktury samej blachy, tak?
Fajne foty yenko, dla mnie lajkonika bardzo namacalne i poznawcze.
a i jeszcze jedno, to chyba tylko działa na skorodowanych powierzchniach, jak część jet skorodowana a część nie to z tej części bez korozji trza te specyfiki zmyć, bo się najzwyczajniej nie utwardzą, one reagują z rdzą.
_________________ La vie en rose:) Proszę spuszczać olej z reduktorów/skrzyń które do mnie wysyłacie kurierem.
Pomógł: 19 razy Wiek: 38 Dołączył: 03 Gru 2010 Posty: 1476 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2013-05-28, 21:41
Dokładnie to jest to.
[ Dodano: 2013-05-28, 21:44 ]
Slavok, to tylko reaguje z rdzą i po wyschnięciu można malować, i nie trzeba zmywać z innej powierzchni. Kwas fosforowy się samoczynnie zdezaktywuje po jakimś nie długim czasie. Oczywiście nie zaszkodzi umyć tych elementów ale w karcie technicznej jest napisane że nie koniecznie.
Slavok to o czym piszesz że z powierzchni nie zajętej rdzą należy preparat zmyć ma zastosowanie w przypadku innego odrdzewiacza który po nałożeniu na rdzę na niedługi okres daje też ochronę antykorozyjną i tworzy powłokę a chodzi tu o Cortanin. Jeśli ze zdrowej blachy go nie usuniesz to zwyczajnie bez zareagowania z rudą wyschnie i się złuszczy, odpadnie już na drugi dzień. To co zamieścił Yenko to najzwyczajniej w świecie kwas fosforowy z dodatkami który także doskonale odtłuszcza i jeśli zmyjesz wodą a nie wysuszysz elementu to po 1 godzinie masz już nalot. Fanatycy stosują oba preparaty tzn. pierwsze trawienie fosolem, zmywanie oraz aplikacja preparatu typu Cortanin oraz kolejne zmywanie tym razem nie wodą a ekstrakcyjną, w ten sposób uzyskuje się względnie odrdzewioną powierzchnię zabezpieczoną antykorozyjnie na kilka następnych dni Cortaninem. Te kilka dni to przeważnie akurat wystarczają do zakończenia danego elementu i po zmyciu / odtłuszczeniu się podkładuje, dalej na to - co kto lubi.
Gdzieś mi się obiło o uszy, że nie wszystkie podkłady epoksydowe "lubią się" z kwaśnym podłożem i trzeba to izolować ile w tym prawdy nie wiem.
dokładnie Slavok to prawda a w szczególności nie lubi się tak zwany "wash primer" z podkładem epoksydowym. Trzeba albo jednym albo drugim nigdy dwoma naraz. Jeżeli stosuje się wash primer to należy to potem odciąć np. podkładem akrylowym.
Z doświadczenia detektorysty... Kwas Fosforowy faktycznie sprawdzony w przypadku czyszczenia żelastwa wszelakiego z tym jednak mankamentem, że cały proces należy dokładnie obserwować. Zbyt długie działanie kwasu ma działanie destrukcyjne ;(
Do małych i średnich elementów znakomicie nadaje się np. perhydrol , czyli nadtlenek wodoru. Kiedyś miał go obowiązkowo każdy zakład fryzjerski. Znakomicie czyści, ale nie stosować do elementów miedzianych - czernieją.
Innym rozwiązaniem jest elektroliza lub autoliza. Proste zabiegi chemiczne, a za pomocą źródła zasilania (ładowarka telefoniczna, prostownik itp.) i odrobiny soli kuchennej lub sody oczyszczonej doczyścimy niemal wszystko. Proces nie jest tak szybki i widowiskowy jak w przypadku kwasu, ale mamy pewność, że obrabiane elementy nie ulegną uszkodzeniu.
_________________ Ten post wyraża moją opinię w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko mnie w dniu jutrzejszym,ani każdym innym następującym po tym terminie.Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez podania przyczyny.
Pomogła: 1 raz Dołączyła: 03 Mar 2014 Posty: 581 Skąd: WWA
Wysłany: 2015-01-09, 12:18
Ooo Arku a mógłbyś pokazać jakiś schemat połączenia, co gdzie nasypać :)? Wiem, że pewnie wszystko jest w necie, ale chętnie bym zobaczyła, coś już sprawdzonego. Mam chyba jakiś niedosyt doświadczeń na chemii i fizyce, bo ostatnio gotowałam termostat, a rodzina się za głowę łapała :)
Najprościej wytłumaczyć to w przypadku elektrolizy. Autoliza, jak sama nazwa wskazuje, obywa się bez udziału prądu - trzeba jednak dobrze rozeznać rodzaj materiału z jakim mamy do czyszczenia.
Ale do rzeczy. Przede wszystkim przedmiot czyszczony powinien być maksymalnie zanurzony w naczyniu z wodą - najlepiej plastykowym lub innym, nieprzewodzącym prądu.. Należy zostawić kawałek wystający ponad lustro wody. To pozwoli na podpięcie zasilania za pomocą drucika, zacisku, krokodylka itp. do czyszczonego elementu.
Dwie ważne sprawy - miejsce wpięcia zasilania należy oczyścić tak, aby było "przejście, ale o tym wspomnę za chwilkę.
Druga - nie zanurzać elementu stykowego - po prostu zeżre nam zacisk lub uchwyt
Teraz pozostaje wsypanie środka destrukcyjnego. Ja stosuję uśrednioną zasadę stosowania (przypomnę ze głównie czyszczę monety i małe elementy) 2 łyżki stołowe soli na pół litra wody lub dwie łyżki sody na tą samą ilość wody. Sól ma bardziej agresywne działanie niż soda, a w przypadku czyszczenia delikatnych elementów należy po prostu zmniejszyć dawkę środka.
Bierzemy źródło zasilania. Im większy amperarz, tym większe przedmioty i szybciej wyczyścimy. U mnie monety czyszczę zasilaczem na 12 V (takim zwykłym) , a większe gabaryty prądem z prostownika. Teraz pozostaje ustalić, który kabel to plus, a który minus. W prostowniku czy tez akumulatorze nie będzie z tym problemu, ale na odciętym kablu zasilacza już może być... Wkładamy więc oba kabelki do pojemnika. Ten na którym wydziela się wodór (bąbelki) jest naszym minusem. Podpinamy go do naszego przedmiotu czyszczonego. Do drugiego bieguna podpinamy kawałek zdrowej, niezardzewiałej blachy. Ja używam wszystkiego, co popadnie - ostatnio są to uchwyty wiszących szafek - kilka złociszy w casto... Tu uwaga : duży, czyszczony element może nam do zera "zjeść" naszą blaszkę. Powinna wiec być ona podobnej wielkości co czyszczony przedmiot. Teraz tylko zanurzamy oba elementy w roztworze. Ważne, aby się nie stykały. Z elementu czyszczonego po kilku sekundach powinny wyłazić bąbelki. Jeżeli ich nie ma na pewno nie przechodzi zasilanie przez zardzewiały przedmiot.
Są bąbelki - znaczy się działa. Można się relaksować, a prąd za nas pracuje. Przy dużym amperarzu np. z prostownika łatwo nadmiernie wyczyścić zardzewiałe elementy. Osad z elektrolizy pięknie brudzi armaturę domową - nie wylewamy więc zlewków do zlewu i wanny.
Niektóre metale mocno czernieją w tym procesie, ale usuniemy nawet grubą rdzę. Co jakiś czas dobrze jest element wyjąc, oczyścić druciakiem i zalać świeżym roztworem, kontrolując jednocześnie stan pożeranej blaszki....
Ufff - starałem się jasno ;)
_________________ Ten post wyraża moją opinię w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko mnie w dniu jutrzejszym,ani każdym innym następującym po tym terminie.Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez podania przyczyny.
Pomógł: 19 razy Wiek: 38 Dołączył: 03 Gru 2010 Posty: 1476 Skąd: Zielona Góra
Wysłany: 2015-01-09, 12:59
Nie wiem jak może kwas fosforowy o stężeniu max 30% coś złego zrobić no ale każdy ma swoje doświadczenia. Ja nie mam złych doświadczeń z nim więc stosuje go często.
Wszystko zależy od tego, co czyścisz... Resorom czy cybantom może bez różnicy, ale ostatnio potraktowałem fosforowym pewną bardzo starą klamrę. Po kilku minutach pojawiły się napisy, a ja zanim to wyjąć odczekałem jeszcze chwilkę... Napisy zamiast się wyostrzyć rozmyły się bezpowrotnie ;( i zamiast klamry mam teraz zwykły, klamropodobny kawałek żelaza :(
_________________ Ten post wyraża moją opinię w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko mnie w dniu jutrzejszym,ani każdym innym następującym po tym terminie.Ponadto zastrzegam sobie prawo zmiany poglądów bez podania przyczyny.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum