W grudniu popsułem wał tylny:
Po zakupie nowego okazało się, że zgubiłem flansze z reduktora (przy zdejmowaniu resztek starego jeszcze była i na pierwszy rzut oka wszystko było OK)
Bez wału jeździłem jakieś 2-3 tygodnie i w tym czasie flansza musiała się odkręcić i gdzieś spaść w trasie)
Założyłem, że flansza odkręciła się wcześniej, wysunęła się na wieloklinie, wał się skrócił, zwiększył się kąt na krzyżaku i bum.
Wczoraj powyższe założenie zweryfikowało się negatywnie. Nowy wał rozpadł się dokładnie w ten sam sposób jednak flansza siedzi sztywno, nakrętka dokręcona na maxa.
Gdzie szukać przyczyny? Szkoda mi 3-ci wał popsuć bo ewidentnie gdzieś jest problem.
Zawieszenie to seryjne, klapnięte resory+trochę dłuższe wieszaki więc raczej przyczyną nie jest zbyt duży lift (za duże kąty na krzyżaku).
Może esowanie się resorów?
Pierwszy wał upierdzielił się przy dynamicznym ( ) ruszeniu na asfalcie.
Drugi w terenie, jazda po zarywającym się lodzie na pełnym bucie.
Pomógł: 120 razy Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 4722
Wysłany: 2013-01-27, 12:59
a wymieniałeś cały wał (dwie części złączone wieloklinem) czy tylko ten odcinek co Ci go ukręciło za pierwszym razem? Może reduktor ma zerwaną, krzywą łapę i się krzywo ustawia przy dużym obciążeniu i mieli krzyżaka.
mam inne zdanie, pierwszy wał mógł polecieć bo masz ciężką nogę na asfalcie a krzyżaki nie musiały być luxtorpeda takie rzeczy się zdarzają, nie masz SPOA więc esowanie się resorów jest ale nie aż tak zabójcze. Ja mam SPOA i 4 rewolwery - mega duże kąty na główkach a to na 31 gumach i wału nie rozwaliłem choć jak depnę to drgania sa kosmiczne (traction bar już prawie gotowy). Co do drugiego Twojego przypadku to uważam że zwyczajnie mogłeś mieć pecha bo zamontowałeś wał używany (oczywista rzecz) i nie wiadomo jak był zmęczony materiał... a wszystkiemu dogodziły kry lodowe które zachowują się jak beto na ujemnych temp. Ja niedawno pogiąłem zupełnie nowe drążki kierownicze w banan a były ze stali narzędziowej, poodrywały mi się mocowania wężyka hamulcowego a miska przedniej gruchy tak oklepana krami że zaczęło obcierać o koło talezowe... to wszystko po jednej trasie. Mogła Ci podbić wał kra lodowa jak byłeś na mocy i wtedy duzo nie trzeba... moja teoria
Co do luzów to myślę że jakby były ponadnormalne to byś je wyczuł pomimo nawet głośnych simexów.
Luz mam, ale na przednim wale (wieloklin) jednak nie ma z nim żadnego problemu (poza luzem oczywiście)
W tylnym moście luzy w normie, to samo w reduktorze.
łapy/poduszki reduktora jeszcze sprawdzę, ale tak jak piszesz z przodem też pewnie był by problem.
Wymieniłem tylko połowę wału ale raczej nie doszukiwał bym się problemu w tej połówce co została, krzyżak bez luzu, wał nie wydłużany.
Autem jeżdżę od marca, dłuższe wieszaki coś koło czerwca założone w terenie raczej często (bywa kilka razy w tygodniu) do tej pory najmniejszych problemów z wałem nie było.
W ostatnim czasie żadnych innych zmian nie było.
Karwa w garażu już leży mocniejszy motór, aż zacząłem się bać go zakładać...
mam inne zdanie, pierwszy wał mógł polecieć bo masz ciężką nogę na asfalcie a krzyżaki nie musiały być luxtorpeda takie rzeczy się zdarzają, nie masz SPOA więc esowanie się resorów jest ale nie aż tak zabójcze. Ja mam SPOA i 4 rewolwery - mega duże kąty na główkach a to na 31 gumach i wału nie rozwaliłem choć jak depnę to drgania sa kosmiczne (traction bar już prawie gotowy). Co do drugiego Twojego przypadku to uważam że zwyczajnie mogłeś mieć pecha bo zamontowałeś wał używany (oczywista rzecz) i nie wiadomo jak był zmęczony materiał... a wszystkiemu dogodziły kry lodowe które zachowują się jak beto na ujemnych temp. Ja niedawno pogiąłem zupełnie nowe drążki kierownicze w banan a były ze stali narzędziowej, poodrywały mi się mocowania wężyka hamulcowego a miska przedniej gruchy tak oklepana krami że zaczęło obcierać o koło talezowe... to wszystko po jednej trasie. Mogła Ci podbić wał kra lodowa jak byłeś na mocy i wtedy duzo nie trzeba... moja teoria
Co do luzów to myślę że jakby były ponadnormalne to byś je wyczuł pomimo nawet głośnych simexów.
Z początku (przy 1-szym wale) myślałem właśnie, ze nie dopilnowałem luzu (mimo, że co jakiś czas przeglądam podwozie) jednak jak zobaczyłem brak flanszy winę zrzuciłem na nią.
Odnośnie esowania ile masz piór w resorze?
Ale z tego co piszesz to raczej mogę tę opcję odrzucić (?)
Chciał bym, żeby to była wina tylko podbitej kry+kiepski krzyżak, niestety wał wizualnie nie wykazywał jakichkolwiek wcześniejszych uszkodzeń (dla spostrzegawczych foto jest 1-go wału, na drugi nie spawany) a i krzyżak bez luzów.
Na razie zostaje do sprawdzenia reduktor i jego mocowania. Jeszcze jakieś sugestie?
[ Dodano: 2013-01-27, 13:23 ]
KRZYKKU napisał/a:
kurde jedyne co mi na myśl przychodzi do sprawdzenia to cybanty ale zakładam że obadałeś... pióra nie masz gdzie pękniętego na tyle? paka równo stoi?
Wczoraj nie sprawdziłem, wcześniej (przed uwaleniem drugiego wału) tak i było OK
Paka stoi równo, resory sprawdzam bo już kilka uwaliłem (1x tył i 2xprzód)
teraz mam z tyłu już podwójne główne lagi spięte razem właśnie aby uniknąć esów ale jeździłem na seryjnym resorze kilka miesięcy i nic się nie stało była jednak świadomość kontrolowanego nacisku na gaz na czarnym zresztą mocniej depnąć się nie dało bo szkliwa na zębach szkoda a 5.125 daje moc. Docelowo będzie traction bar i klatka więc dodatkowe pióro zostaje.
Ale u Ciebie to wszystko nie ma sensu... na serii aby takie coś się stało 2x pod rząd musi coś być... ciężka noga + simex daje do myślenia ale sam zaczynam wątpić aby to było główną przyczyną
Nie mam zamiaru kombinować traction bar'ów i innych tego typu wynalazków.
Seryjne resory mają 3 pióra (2 na całą długość od mocowania przedniego do wieszaka i jedno krótkie) ?
Ciężka noga odpada, silnik to seria 60KM (ile zostało nie wiadomo)
Znajomy ma takie same wieszaki, koła te same resor też seria silnik 1.6 16v prawie 100KM i bez problemu, a zakładając to źródło problemu nie było by możliwości żeby w tej konfiguracji było dobrze.
Sam już nie wiem na razie nadal zostaje do sprawdzenia reduktor
Pomógł: 120 razy Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 4722
Wysłany: 2013-01-27, 15:15
Hałasie tak na spokojnie - mi się wydaje co następuje:
1. wał żeby tak strzelił to faktycznie musiał albo być zapieczony krzyżak (czego nie stwierdziłeś montując wał całkiem niedawno) i wał zapracował nieosiowo, albo krzyżak miał ogromny luz i wał zapracował nieosiowo. Może seger wypadł i wypadła szklanka cała? Nawet nie wiem czy to możliwe - gdybam jeno.
2. nie mam doświadczeń praktycznych, ale podbicie wirującego wału przez krę wydaje mi się mało prawdopodobne. Wyobrażam sobie, że taki wirujący wał zachowuje się podobnie do kręcącego się koła które trudno "położyć na bok" póki się obraca. Ale tutaj mówię że bardzo mało w życiu widziałem i niewiele wiem, więc to tylko zupełne teoretyzowanie.
3. wał ma spięcia po dwóch stronach w reduktorze i w moście. Zatem jeśli to nie żaden element wału (krzyżak, wieloklin, flansza) to nie ma bata i trzba organicznie sprawdzać wszystko po kolei od reduktora, przez mocowania resorów, wieszaków, polibusze, cybanty, te balchy co się w nie cybany wkręca, może ta śrubka centrująca w resorze się "starła", złamała, upierdzieliła i most lata na resorze.
Wiem, że to mało konkretne - ale ja bym nie wierzył w dwukrotny taki przypadek i dokładnie krok po kroku odhaczał kolejne punkty na liście.
Masz blokadę? Jakieś spawlocki? Może lód w moście się zrobił i zblokowało dyfer i strzelił wysilony wałek... (znów teoretyzuję, ale to w ramach wspólnej Burzy Muzgów :) )
Hałasie tak na spokojnie - mi się wydaje co następuje:
1. wał żeby tak strzelił to faktycznie musiał albo być zapieczony krzyżak (czego nie stwierdziłeś montując wał całkiem niedawno) i wał zapracował nieosiowo, albo krzyżak miał ogromny luz i wał zapracował nieosiowo. Może seger wypadł i wypadła szklanka cała? Nawet nie wiem czy to możliwe - gdybam jeno.
2. nie mam doświadczeń praktycznych, ale podbicie wirującego wału przez krę wydaje mi się mało prawdopodobne. Wyobrażam sobie, że taki wirujący wał zachowuje się podobnie do kręcącego się koła które trudno "położyć na bok" póki się obraca. Ale tutaj mówię że bardzo mało w życiu widziałem i niewiele wiem, więc to tylko zupełne teoretyzowanie.
3. wał ma spięcia po dwóch stronach w reduktorze i w moście. Zatem jeśli to nie żaden element wału (krzyżak, wieloklin, flansza) to nie ma bata i trzba organicznie sprawdzać wszystko po kolei od reduktora, przez mocowania resorów, wieszaków, polibusze, cybanty, te balchy co się w nie cybany wkręca, może ta śrubka centrująca w resorze się "starła", złamała, upierdzieliła i most lata na resorze.
Wiem, że to mało konkretne - ale ja bym nie wierzył w dwukrotny taki przypadek i dokładnie krok po kroku odhaczał kolejne punkty na liście.
Masz blokadę? Jakieś spawlocki? Może lód w moście się zrobił i zblokowało dyfer i strzelił wysilony wałek... (znów teoretyzuję, ale to w ramach wspólnej Burzy Muzgów :) )
1/ Zapieczony krzyżak-w ciągu miesiąca ze stanu dobrego (brak luzów i nie większych oporów od całej reszty) do zerwania raczej mało prawdopodobne.
Dwukrotnie w ciągu miesiąca prawie nierealne więc odpada.
Segery nadal na swoim miejscu.
Ogromny luz też odpada, od czasu montażu co najmniej raz sprawdzałem i nadal nie wykazywał jakichkolwiek luzów.
2/Też bym odrzucił, podejrzewam, że nie raz już wał dostał sztycha przy zawieszeniu się na ramie, nie wspominając o ciąganiu bagna przed mostem i żadnych takich niespodzianek
3/Zgadza się, dzisiaj nie dam rady bo mam kanał zajęty, jutro jednak chciał bym mieć jakąś listę sugestii na co zwrócić szczególną uwagę.
Blokady brak, lód w moście odpada - nie stało się to po ruszeniu, ot jechałem, przejeżdżałem kałużę (taką trochę większą) i ot stanąłem.
W zasadzie ciemno było i pilot nie zwrócił uwagi na brak napędu (w zasadzie to sprawdzał czy przód robi bo coś mi auto wcześnie stanęło) dopiero jakieś 500m dalej jak dałem w palnik a obrotomierz zaczął się powoli kończyć (teoretycznie przy 4x4) a auto nie chciało szybciej jechać to mi dało do myślenia.
PS: Burza mózgów jak najbardziej OK, będzie z czego wybierać i po kolei sprawdzać/odrzucać
Żeby rozgięło widełki krzyżaka, to strzał musiał być niezły.
U mnie tak kiedyś żona załatwiła wał jak na gwizdku leciała przez bagno i trafiła w kamień (jeszcze w miarę seryjnym autem).
W tym przypadku nie doszukiwałbym się jakiejś prawidłowości. Za pierwszym i drugim razem mogła być inna przyczyna.
Zalecenie: wymienić na bardziej pancerne (żuk, lublin, etc) albo uważać jak się jeździ .
Co ciekawe o ile za pierwszym razem słyszałem, że coś zgubiłem tyle wczoraj wszystko zagłuszył pękający lód, więc jakiegoś strasznego dźwięku nie było.
Domyślam się, że wały żukowskie/lublinowskie nie będą ot tak pasowały na flansze srajtka?
Jak by wystarczyło skrócić takowy wał była by to niezła opcja
pożycz wał od kolegi co ma 16V i potestuj, moim zdaniem błąd zrobiłeś z tym drugim że poskładałeś z 2 kawałków... nie wyczułeś luzu na wieloklinie?
Swoją drogą żeby reduktor lub dyferencjał postawił taki opór co by wał rozwaliło to nie ma mowy żeby pozostało to bez echa... na pewno zauważył byś jakieś nieprawidłowości w ich działaniu. Obstawiam jednak że to w samym wale tkwi problem... nie ugięta gdzieś ta część którą pozostawiłeś z pierwszego? nie masz wibracji na asfalcie?
Pożyczenie wału nie wchodzi w grę, jak już mam popsuć to swój
Luz na wieloklinie był, ale bez tragedii (tak, wiem nie powinno być wcale ale gdzie taki wał kupić w rozsądnych pieniądzach i na szybko (szczególnie w internecie))
Na oko stara część wału jest OK wibracji nie czuć jakiś ponad normę (wiadomo w samuraiu na simexie coś musi drgać ) bardziej odczuwalne po zapięciu sprzęgiełek (większy luz na wieloklinie przedniego wał)
W wale nie widzę nic, co mogło by to spowodować, jak odeśpię nockę od razu idę pod auto i zdam relację
A widełki na pewno były w jednej linii (szukałem info na ten temat przy składaniu)
A widełki na pewno były w jednej linii (szukałem info na ten temat przy składaniu)
Wbrew pozorom to nie zawsze jest prawidłowe
Np w gelendzie fabrycznie są przestawione aby skompensować geometrię flansz. Przy lifcie suzuki tez należy to uwzględniać (ale większość ma to gdzieś).
Ale w seryjnym samcu powinny być w linii...
Wał od Żuka jest hardmadafaka niezniszczalny. Zainstalowaliśmy go u kumpla - SpawLock + 33" silvery i u mnie Spawlock + 30". Katowanko i nic mu nie dolega.
Trzeba go skrócić, przerobić flansze i montować.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum