Pomógł: 6 razy Dołączył: 23 Sie 2013 Posty: 348 Skąd: WD i WWL
Wysłany: 2013-11-26, 05:53 hamulec ręczny na reduktorze/wale
Przyszedł mi do głowy pomysł dołożenia hamulca pomocniczego na wał. Mam oczywiscie ręczny na tylnych bebnach ale nie wiem jak dlugo. Czy można bezkarnie tzn bez totalnych przeróbek dolożyć do tego co istnieje fabrycznie. Np to co tu widzęhttp://allegro.pl/redukto...3737453719.html jest wydmuszką bez kości prawda? Bardziej kompletne jest to http://allegro.pl/suzuki-...3732077234.html ale to od 800setki. Macie jakieś fotki swoich? Pooglądał bym te rozwiązania. Jeśli chodzi o dźwignię hamulca jest miejsce po prawej stronie tunelu na drugą dźwignie z anglika. To już powąchałem a reszta?
_________________ Wódka z lodem szkodzi na nerki. Rum z lodem niszczy wątrobę. Whisky z lodem atakuje serce. Gin z lodem rozwala mózg. Cola z lodem demoluje zęby.
Oznacza to,że lód szkodzi w zasadzie na wszystko.
Ostatnio zmieniony przez airgaston 2013-12-09, 14:21, w całości zmieniany 1 raz
Nie krytykuje takiego rozwiązania, ale mógłbyś zdradzić po co taka kombinacja, nie lepiej zrobić słapa z tyłu na tarcze, i albo ręczny na pompie hydraulicznej jak dasz przednie zaciski, albo zaciski z ręcznym na linkę. Tak głośno myślę
_________________ Samurai 96' wtrysk, leśniki by Mazur + wieszaki +2", XTR 12000 lbs SPEED, wspomaganie, 4,16:1 lowrange, spiek, Simexy na odwróconych trójkątach, tarcze z tyłu.
Na potęgę posępnego czerepu !!! Mocy przybywaj !!!
Pomógł: 120 razy Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 4722
Wysłany: 2013-11-26, 08:18
Nieźle i będziesz zaciągał dwie dźwignie? I później zwalniał dwie dźwignie? I dwa razy więcej elementów do "zepsucia" się? Mi się to nie widzi :D i ja w przeciwieństwie do Moziembla krytykuję ten pomysł bo użytkowo to będziesz miał jak w lokomotywie zylion dźwigni do przestawienia żeby maszyna ruszyła, aż w końcu przestaniesz z nich korzystać.
A co do linków to zdaje się, że możesz sam bęben hamulcowy przełożyć zamiast flanaszy do swojego reduktora. Może ktoś z forumowiczów by miał sam bęben. Ten z linku od 800 nie podejdzie.
_________________ Długie Koromysło z kowadłem pod maską
Pomógł: 83 razy Dołączył: 03 Maj 2011 Posty: 2035 Skąd: Węgrów
Wysłany: 2013-11-26, 09:52
Z tego co pamiętam, to nie ma jakiejś zauważalnej różnicy - zdejmujesz flanszę, a w jej miejsce zakładasz bęben, odsadzenie jest podobne albo identyczne.
A co do sensu tego ćwiczenia, to również nie widzę, gdyby usunąć oryginalny ręczny, to owszem, ale po co dwa ręczne, ja nawet jednego nie mam zwyczaju używać.
W zasadzie długość wału się nie zmienia. Zwróć uwagę tylko na rozstaw śrub do mocowania wału, to była jedyna rzecz którą musiałem przerabiać. Poza tym P'n'P.
Warto dodać to co Kostuch pisał ostatnio na forum, szczeki można podpasować z bębnów alto i nie kosztują zylion złotych jak oryginalne do ręcznego na wale.
Ciekawy patent widziałem niedawno, a mianowicie na przewodzie hydraulicznym idącym do tylnej osi zamontowany elektrozawór i wciskasz pedał budujesz ciśnienie zamykasz zawór i tylnia oś zblokowana.
_________________ yahoo33,
Samurai 1.6 16v - twinpower ;), Spring by Krzykku. Simex 31x10.5r15 Mosty 5.125, LR tył.
Przy założeniu bębna na reduktor, wał zostaje ten sam.
Do wszystkich reduktorów z samuraia pasuje ręczy na wał.
Ale uwaga, nie wszystkie wały pasują na owy bęben (inny rozstaw śrub)
O ile kojarzę to redukor z LJ (w sensie "starego typu" na innych łożyskach)? Czy "normalny" samuraiowski?
Nie rozumiem...
Pisałem o reduktorze samuraiowym.
Reduktor "o samuraiowych kształtach na innych łożyskach" można nazwać starym typem.
Reduktor z LJ to zupełnie inne zwierzę.
Pomógł: 6 razy Dołączył: 23 Sie 2013 Posty: 348 Skąd: WD i WWL
Wysłany: 2013-11-27, 04:40
Napisałem że jeszcze mam, ale myslę że docelowo go nie będzie. Chodzi mi o ręczny w bębnach. Reczny na wale przy zalączonym 4 x 4 blokuje 4 koła i o to mi chodzi. Chcę pożegnać linki ręcznego ktore w santanie wiją się jak makaron. Potem przyjdzie czas na bębny... Stąd ten pomysł. Co do dźwigni racja po co dwie? Zostaje oryginalna. Chcę jak najprostrze rozwiązania i z wykorzystaniem oryginalnych czesci.
_________________ Wódka z lodem szkodzi na nerki. Rum z lodem niszczy wątrobę. Whisky z lodem atakuje serce. Gin z lodem rozwala mózg. Cola z lodem demoluje zęby.
Oznacza to,że lód szkodzi w zasadzie na wszystko.
Nie chcesz linek, (nie wiem co one Ci przeszkadzają zawsze to inne medium zerwiesz przewód elastyczny, z tylnego układu zejdzie płyn to zostaje linka) to zrób tarcze i hydrauliczny ręczny, co do blokowania wszystkich 4 kół jak zaciągniesz ręczny przy 4x4 to czy on będzie przy kołach czy na wale.
A tak już czysto teoretycznie bo nie miałem ręcznego na wale, to za sprawą układu różnicowego jak jedno koło stoi na lodzie drugie na asfalcie to ręczny hamuje tak mocno jak pozwala lód nie asfalt. Ale to już rozważania czysto teoretyczne.
Zrobisz jak będziesz uważał "to twój tron" jak tylko zwracam uwagę na plusy dodatnie i minusy ujemne.
P.S. Skuteczność hamowania hamulców tarczowych będzie zawsze większa niż bębnów, jest mniejsze prawdopodobieństwo przymarznięcia zimą po głębokim brodzeniu.
_________________ Samurai 96' wtrysk, leśniki by Mazur + wieszaki +2", XTR 12000 lbs SPEED, wspomaganie, 4,16:1 lowrange, spiek, Simexy na odwróconych trójkątach, tarcze z tyłu.
Na potęgę posępnego czerepu !!! Mocy przybywaj !!!
Wyrzucanie ręcznego z kół i zamiana go na ręczny na wale nie jest dobrym posunięciem. Dodanie go jako drugi, dodatkowy, jeszcze jakiś sens może mieć, ale z doświadczenia wiem że w sytuacji awaryjnej nie ma co za bardzo na niego liczyć. Było z niewielkiej górki, przed niestrzeżonym przejazdem kolejowym, toczyłem się na luzie ~50-60 km/h, jak już było blisko wcisnąłem hamulec ...i d.a, nie działa. Zaciągnąłem ręczny - może odrobinę auto zwolniło, ale nie na tyle żeby zatrzymać się przed przejazdem. Jedyne co mi pozostało to dodać gazu i z duszą na ramieniu przeskoczyć jak najszybciej przez przejazd.
Na przeglądach diagnosta zwraca uwagę na to że ręczny powinien mocniej trzymać, wystarczy że powiem iż jest na wale napędowym i słyszę '...a, no tak, to lepiej nie będzie'. Ręczny na wale ma średnicę i szerokość podobną jak hamulce w 'maluchu', jego skuteczność jest zdecydowanie mniejsza od dwóch kompletów okładzin w kołach. ...a jak już odrobinę wytrą się jego okładziny, to nie ma problemów z tym żeby jechać na zaciągniętym ręcznym
Sprawny (czyli taki po niedawnej regulacji) owszem, ale wystarczy czasami zapomnieć o zwolnieniu hamulca przy ruszaniu na reduktorze, syf błotnowodny w hamulcu i jego sprawność spada.
Przełożenia w moście wg mnie nie mają tu większego znaczenia - istotne jest to czy ręczny na wale jest w stanie zatrzymać obroty wychodzące z reduktora. Mogę się mylić, a nie mam teraz głowy do analizowania tematu pod kątem kinetyki i mechaniki.
Z praktyki mogę napisać że kilka razy ruszyłem na zaciągniętym ręcznym.
Nie zgodzę się. Sprawny ręczny na wale zdusi silnik. Zauważ że przełożenie mostu ponad trzykrotnie wzmacnia moment hamujący który on generuje...
Niby tak, ale...
Ostatnio miałem wizję, żeby mieć dobrze działający ręczny na wale.
Kupiłem nową linkę, kupiłem nowe szczęki, wyczyściłem i wyregulowałem wszystko tip-top.
I... jest spowalniacz.
Na ostatnim wyjeździe zaciągnąłem ręczny i zapomniałem odpuścić - po przejechaniu kilkuset metrów dopiero smród okładzin dał mi do myślenia (bo kontrolka jakoś się nie świeciła).
Zwłaszcza przy mocniejszym silniku i zapiętym reduktorze obecność ręcznego jest niezauważalna.
Jak mnie kiedyś znowu najdzie, to pomyślę o hamulcu tarczowym na wale.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum