Pomógł: 22 razy Dołączył: 28 Lis 2013 Posty: 520 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-06, 14:36
Hej hej!
Pierwszy rajd za mną. I coś myślę, że nie ostatni :)
Chciałem podziękować Rumunowi i Zajxtowi w poparcie pomysłu jazdy w klasie wyczyn, ale przede wszystkim Kostuchowi, za wybicie mi z głowy pierwotnego pomysłu startu w turystyku. Dziękuję także serdecznie Jemu i Jego Żonie za wspólną jazdę, pomoc, naukę, stoicki spokój i cierpliwość w niańczeniu początkującego :)
Organizacyjnie rajd mi się podobał (acz nie mam z czym porównać), tereny bardzo fajne i dość urozmaicone. Z zaciekawieniem oglądałem różnice w podejsciu uczestników do imprezy. Fascynowali mnie 'ciśnieniowcy', którym cały czas się śpieszyło, przepychali się i wprowadzali chaos. Pasjonujęce też było obserwowanie kierowców aut również japońskich, acz troche cięższego kalibru, którzy stosowali metody dość czołgowe: gaz i nap....ać (niczym kapitan Bomba) a potem myśleć i się windą wyciągnąć. A czasami wystraczyło pomyśleć najpierw i pieczątka była łatwo i szybko.
Wydaje mi się, że na własnej skórze zweryfikowałem kilka mitów.Po pierwsze seryjny samurai na MT na prawdę radzi sobie całkiem fajnie. Po drugie BFG MT MK2 w błocie są zaskakująco skuteczne - na własne oczy widziałem jak sroga zmota na klockowych (nie simex) oponach z trudem jechała po czymś po czym ja przejechałem dość swobodnie mimo zdewastowania terenu przez patrole wcześniej.
Reasumując: 30 pieczątek na 70 (liczyłem na jakieś 5, pilot na 10 :))
z uszkodzeń - urwany przewód hamulcowy przy tylnym będnie (kto wymyśłił w santanie cylinderki na dole???) - zanim znalazłem 11-tke Kostuch już mi zaślepił tył w pompie - wystarczyło dolać DOT-4 i jechać dalej
- urwane mocowanie drążka stabilizatora z przodu - jeszcze się nie przyjżałem dokładnie co puściło
- wypadnięty bez powodu wkład lusterka - na szczeście na miękkie, więc bez ofiar.
- urwane mocowanie drążka stabilizatora z przodu - jeszcze się nie przyjżałem dokładnie co puściło
Pozdrawiam,
Jeśli chcesz zostać przy resorach zamiast stabilizatora załóż drążki reakcyjne. W przeciwieństwie do staba trzyma przednią oś przed ruchami przód tył, dzięki czemu nie wyrywa fajerki i resory dłużej żyją :)
Pomógł: 22 razy Dołączył: 28 Lis 2013 Posty: 520 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-07, 12:35
SamNaSamZSam napisał/a:
szymszym napisał/a:
- urwane mocowanie drążka stabilizatora z przodu - jeszcze się nie przyjżałem dokładnie co puściło
bardzom ciekaw co Ci puściło :)
szymszym napisał/a:
- wypadnięty bez powodu wkład lusterka - na szczeście na miękkie, więc bez ofiar.
a chociaż było tak złośliwe jak kanapki z masłem i upadło "roboczym widokiem" w jakie łajno? ;>
Samie, obawiam się, że sprawię Ci zawód. Otóż po wstępnej inspekcji mocowanie stabilizatora ostało się w całości - jest bolec, jest nakrętka, tylko dużej podkładki trzymającej uchwyt stabilizatiora brakuje. Kwestia czy pękła na pół i spadła czy jakiś geniusz karpat jej nie założył. W związku z tym nie możesz wykrzyknąć: "to tak jak u mnie!"
A lusterko - spadło ptulnie zwierciadłem ku górze na trawę :) (tyle razy wydłubywałem ramkę, że widać zdestabilizowała się. Odrobina kleju załatwi sprawę, a i da się to potem wydłubać w razie potrzeby.
[ Dodano: 2016-06-07, 12:37 ]
DUŻY napisał/a:
szymszym napisał/a:
- urwane mocowanie drążka stabilizatora z przodu - jeszcze się nie przyjżałem dokładnie co puściło
Pozdrawiam,
Jeśli chcesz zostać przy resorach zamiast stabilizatora załóż drążki reakcyjne. W przeciwieństwie do staba trzyma przednią oś przed ruchami przód tył, dzięki czemu nie wyrywa fajerki i resory dłużej żyją :)
Pomógł: 120 razy Dołączył: 29 Sie 2011 Posty: 4722
Wysłany: 2016-06-07, 13:03
szymszym napisał/a:
Samie, obawiam się, że sprawię Ci zawód. Otóż po wstępnej inspekcji mocowanie stabilizatora ostało się w całości - jest bolec, jest nakrętka, tylko dużej podkładki trzymającej uchwyt stabilizatiora brakuje. Kwestia czy pękła na pół i spadła czy jakiś geniusz karpat jej nie założył. W związku z tym nie możesz wykrzyknąć: "to tak jak u mnie!"
Jeśli okazałoby się, że jednak brakowało tej dużej podkładki to śmiało mógłbym krzyczeć, że tak jak u mnie (zanim rozpękło się samo mocowanie) i podejrzewać, że wcześniej nasze auta miała tego samego serwisanta :D
_________________ Długie Koromysło z kowadłem pod maską
Pomógł: 22 razy Dołączył: 28 Lis 2013 Posty: 520 Skąd: Warszawa
Wysłany: 2016-06-07, 14:57
SamNaSamZSam napisał/a:
szymszym napisał/a:
Samie, obawiam się, że sprawię Ci zawód. Otóż po wstępnej inspekcji mocowanie stabilizatora ostało się w całości - jest bolec, jest nakrętka, tylko dużej podkładki trzymającej uchwyt stabilizatiora brakuje. Kwestia czy pękła na pół i spadła czy jakiś geniusz karpat jej nie założył. W związku z tym nie możesz wykrzyknąć: "to tak jak u mnie!"
Jeśli okazałoby się, że jednak brakowało tej dużej podkładki to śmiało mógłbym krzyczeć, że tak jak u mnie (zanim rozpękło się samo mocowanie) i podejrzewać, że wcześniej nasze auta miała tego samego serwisanta :D
Mogło jej nie być bo rozpęknięcie i zniknięcie wydaje się dość wydymanym scenariuszem.
Ale ale, czy aby nie powinnismy się przenieść z dywagacjami do innego działu?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum